Mamy wodę. Jupi!!!
Optymistyczne zakończenie ciężkiej przeprawy. Tydzień temu zaplanowaliśmy, że 8 kwietnia "walczymy z wodą". Decyzja z UG była, materiał kupiony i nikt nie spodziewał się, że będą jakieś problemy. W czwartek mąż i teść postanowili odkopać gminny wodąciąg i zrobić przyłącze, ponieważ w piatek na 8 rano umówiliśmy kopareczkę. Kopali, kopali i kopali, oczywiście w okolicach miejsca wskazanego na mapie projektowej. 5 m długości, 3 szerokości, prawie 2 głębokości a tu nic - wodociągu nie ma. Początkowo było śmiesznie, ale po 5 godzinach kopania w czasie tego okropnego wiatru chłopakom nie było wesoło. Czwartek zakończył się wielkim dołem i brakiem wodociągu oraz megazłością mężulka i teścia.
W piątek rano ściągnęliśmy fachowca z "komunalki" i w końcu woda znalazła się - takie tam małe 3 metrowe przesunięcie. Nerwy minęły, koparkowy dzielnie walczył, chłopaki działali i wczoraj położyli 135 m wodociągu. Dzisiaj prace kosmetyczne - zasypywanie i takie tam. Najważniejsze, że w garażu pojawiła się woda. Tynkarze już grzeją sprzęt, a bez wody ani rusz. Elektryk na ukończeniu prac - zapewne w poniedziałek odbiór jego dzieła.
Na fotkach dokumentacja ciężkich zmagań.
Koparkowy w akcji:
A to nasz długaśny dołek.
Dzisiaj już prawie normalnie, po dołku nie ma śladu.
I w końcu efekt pracy i nerwów.