HI! HI! Pokonaliśmy deszcz i błotko
W końcu możemy odetchnąć, po tylu dniach nerwówki, oczekiwania i ciągłego spoglądania w niebo STROP ZALANY. Wprawdzie rano kropiło, ale mężuś zdecydował, że dzisiaj albo wcale. I co postanowił, to zrobił. Około 15 wjechały dwie "gruchy" i pompa i zrobiły swoje. Nie obyło się bez niespodzianek, ponieważ pierwsza betoniarka nie pokonała zjazdu do naszej posesji i tak się utopiła w błocie, że opony nie było widać. Mężowi skoczyło ciśnienie . Na szczęście drugi transport przywieziony był starą Tatrą, a ta idzie jak po maśle i wyciągnęła koleżankę. Później bez problemu wszystkie sprzęty opuściły działkę. Strasznie się cieszymy, że w końcu można ruszać z dalszymi pracami. Oby nie zasypała nas tona śniegu.
Betoniarek nie ma, ale błotko zostało.