Jesteśmy po miesiącu nieobecności, tzn. byliśmy z Wami i śledziliśmy Wasze postępy ale nie było inspiracji, czasu na wpisy na naszym blogu. Wracamy, bo nasza budowlana machina powoli hamuje. Cieszy nas to baaaardzo, bo taki galimatias, jaki dział się ostatnio, dał nam w kość. Był moment, że przestałam cieszyć się tym wszystkim i miałam dość myślenia czy o czymś nie zapomnieliśmy, czy na pewno wszystko kupione, dopilnowane itp. Na szczęście niestrudzony małż trzymał rękę na pulsie i dzisiaj możemy pokazać stan obecny. Jeszcze trochę przed nami. Teraz priorytetem jest uruchomienie pieca (ma dojechać w przyszłym tygodniu) ogrzanie pomieszczeń i ruszenie z malowaniem. A później już tylko z górki: panele, drzwi wewnętrzne i oświetlenie.
Na dzień dzisiejszy mamy przygotowane do malowania pokoje, skończone łazienki (pozostało zamontowanie umywalek, sedesów i bidetu), położony gres w jadalni, kuchni i korytarzu, położone kafle na podłodze w wiatrołapie i kotłowni, wstawione drzwi wejściowe, prawie skończony taras i wkopaną oczyszczalnię:) Pozdrawiamy wszystkich kończących i zaczynających stawianie swoich gniazdek.
Gres w kuchni (zakurzony, więc efekt taki sobie)
Ścianka telewizyjna wzbogaciła się o czarne szkło na półkach:
Mały fragment małej łazienki:
A to efekt trzech tygodni pracy w dużej łazience:
Zabudowa bidetu i sedesu:
A na deser taras: