Kominy i takie tam.
Pogoda pod psem. Wczoraj lało, wiało i z nieba padało co tylko mogło. Dzisiaj trochę lepiej, bo bez śniegu, ale też dolało. Wokół domku znowu bagnisty teren. moja wczorajsza "inspekcja" przypominała jazdę figurową. Ale co tam, jesień dopiero się zaczęła. Ech, uroki polskiej, złotej jesieni.
A tak na poważnie panowie dzielnie walczyli wczoraj od południa i dzisiaj pewnie też o tej porze. Wszystkie śniany osiagnęły pożądaną wysokośc, kominy stanęły do wysokości stropu, a "elki" trafiły na swoje miejsce, pojawiła się także poduszka na garażu. Jutro w końcu zacznie się konstruowanie stropu. Ciekawe czy pogoda okaże się łaskawa i pozwoli nam ukończyć kolejny etap. Nadzieja zawsze żywa.
Stan obecny na fotkach.